fbpx

Dominujący wspólnik spółki nie powinien być w niej zatrudniony na umowę o pracę

W jednym z najnowszych orzeczeń Sąd Najwyższy (SN) zgodził się z poglądem ZUS, mówiącym o tym, że większościowy (dominujący) wspólnik spółki nie powinien być w niej zatrudniony na umowę o pracę. 

W wyroku SN z 14 września 2017 r.  (sygn. III UK 190/16) uznano, iż główny i dominujący (w znacznym rozmiarze) wspólnik w spółce kapitałowej (np. spółce z o.o.) nie może podejmować pracy w tej spółce na podstawie umowy o pracę.

Sprawa, którą rozstrzygnął SN dotyczyła kobiety, która:

  • była większościowym udziałowcem w spółce z o.o. (dysponowała 98% udziałem).
  • była w tej spółce zatrudniona na umowę o pracę na stanowisku prezesa zarządu oraz
  • pobierała z tego tytułu stosowne wynagrodzenie,
  • urodziła dwójkę dzieci i w związku z oboma ciążami i porodami pobierała zasiłki z ubezpieczenia społecznego.

W ww. spółce drugi wspólnik miał zaledwie 2% udziałów.

Przy okazji drugiej ciąży ZUS skontrolował spółkę i zakwestionował umowę o pracę dominującego wspólnika, nakazując zwrot pobranych zasiłków.

W finale sprawa trafiła do SN, który:

  • zgodził się z zarzutami ZUS,
  • podkreślił, że kluczowa w analizowanych okolicznościach była kwestia liczby udziałów, a skoro drugi wspólnik posiadał tylko 2% udziałów, to miał jedynie iluzoryczny udział w działalności spółki i większościowy wspólnik był w istocie jedyną osobą decyzyjną w spółce,
  • stwierdził, iż przy wieloosobowych spółkach kapitałowych, gdy prezes lub członek zarządu jest jednocześnie większościowym udziałowcem posiadającym tak znaczny rozmiar udziałów jak w rozpatrywanej sprawie, trudno uznać za skuteczne prawnie zawarte z takim udziałowcem umowy o pracę.

 

Artykuły z obszaru kadr i płac oraz zmian w prawie pracy napisane zrozumiałym językiem ▼

One Thought to “Dominujący wspólnik spółki nie powinien być w niej zatrudniony na umowę o pracę”

  1. Andrzej

    to jest właśnie piękna sprawa gdzie Państwo zastawia pułapkę na obywatela. Piękny przykład Państwa bezprawia, bo jak tu można mówić o prawie skoro ustawa mówi jedno a wyroki SN mówią drugie. A najciekawsze jest to, że KSH stoi całkowicie w sprzeczności argumentów podnoszonych przez SN. Co to oznacza? Otóż to, że albo sędziowie SN nie znają KSH albo to są celowe pułapki zastawione na własnych obywateli.

Skomentuj artykuł